Nigdy nie byłam wielką miłośniczką opowiadań – chyba zawsze drażniło mnie to, że gdy tylko przywiązuję się do jakiegoś bohatera, historia się kończy i muszę się z nim pożegnać – jednak ostatnio moja miłość do twórczości Lucy Maud Montgomery przeżywa renesans i kiedy natknęłam się na zbiorek pod tytułem „Takie jak Ania”, postanowiłam dać mu szansę.
I to była świetna decyzja, bo opowiadania są wyborne!
Tytuł sugeruje ścisłe związki z serią książek o Ani z Zielonego Wzgórza, jednak bohaterowie niekoniecznie są sierotami. Tym, co ich łączy, jest natomiast samotność, pewna melancholia i, często, poczucie niezrozumienia i odtrącenia.
Paulina boryka się z ciotką, która nie rozumie jej inklinacji do zawierania znajomości z osobami „niższego stanu”; Penelopa dzięki starej kołdrze od krewnej dokonuje szokującego odkrycia, które zupełnie odmienia jej los; urocza panna Sally cierpi, ponieważ krewne nie chcą jej odwiedzać; mała Joyce opiekuje się ciężko chorą służącą i dzięki swojej wielkoduszności otrzymuje nieoczekiwaną szansę na rozwijanie talentów wokalnych; Konstancja czuje się osamotniona, dopóki przypadkiem nie odkrywa, że ma na wsi rodzinę; w życiu mieszkającej w sierocińcu Charlotty ma miejsce nieoczekiwany zwrot, kiedy dziewczynka poznaje dwie tajemnicze damy; urwis Tommy oddaje przysługę pewnej miłośniczce kwiatów i dzięki temu może podarować swojej przyjaciółce Bessie upragnioną lalkę; Marcella pracuje w sklepie i cierpliwością w stosunku do przykrych klientek zapewnia sobie i swojej chorej siostrze upragnioną odmianę losu; Charlotta prosi czarownicę Penny o to, żeby ofiarowała jej mamę; a Dan swoją uczciwością zdobywa względy pewnego zamożnego człowieka interesu.
Mnie szczególnie spodobało się najdłuższe opowiadanie w zbiorze, zatytułowane „Ucieczka Chestera”. Jest to chwytająca za serce historia ubogiego, poniewieranego chłopca, który ucieka od swojej bezdusznej cioci, żeby szukać szczęścia w mieście. I pewnie umarłby z głodu i wycieńczenia, gdyby los nie postawił na jego drodze dwóch zupełnie różnych od siebie kobiet, które przygarniają go pod swój dach i dają mu zajęcie.
Opowiadania są dosyć nierówne. Jedne zdumiewają, inne są raczej przewidywalne. Niemniej, z wszystkich przebija niezrównana lekkość pióra Montgomery, jej dogłębna znajomość ludzkiej duszy, a także talent do tworzenia niezwykłego klimatu wokół zwykłych perypetii i zdarzeń. W tekstach da się wyczuć zapędy moralizatorskie (dobro i uczciwość nieodmiennie zostają nagrodzone), nie umniejszają one jednak radości, jaka płynie z lektury, ani wzruszenia, którego pomimo wzmiankowanej wyżej przewidywalności momentami nie sposób odeprzeć.
Zachęcona tą pierwszą przygodą, z pewnością sięgnę po kolejne tomiki opowiadań Lucy Maud Montgomery.
Wydawnictwo Novus Orbis
Gdańsk 1994
Tłumaczyła Karolina Bałłaban
7/10
Do cyklu książek o Ani Shirley mam wielki sentyment. Może czas, by sięgnąć po "Takie jak Ania". 😉 Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńA ja serdecznie dziękuję za komentarz. :)
UsuńCo się tyczy zbiorku, to naprawdę zachęcam do lektury. Sama, jak pisałam, miałam pewne obiekcje, a okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
Montgomery kojarzy mi się z dzieciństwem. Uwielbiam jej książki i czasem do nich wracam. Niedawno przeczytałam "W pajęczynie życia". Polecam! A czy pojawią się recenzje innych książek Lucy Maud? Z radością bym je przeczytała.
UsuńJa także uwielbiam Montgomery. Sądzę, że niebawem pojawi się recenzja kolejnej z jej książek. Serdecznie zapraszam! :)
UsuńBardzo się cieszę. Będę wyglądać kolejnych recenzji.
UsuńKtóra dziewczyna nie pokochała ,,Ani...."?:) i nie wracała do niej wiele razy?.Może jeszcze kiedyś znajdę i ja trochę czasu na najpiękniejsze książki z dzieciństwa i młodości...Tymczasem serdecznie dziękuję za taki pięknie opowiedziane historie, dzięki którym mogę choć na chwilę poczuć się znowu młoda:)))
OdpowiedzUsuń