Erich Maria Remarque – „Noc w Lizbonie”

Książka na tle starego zdjęcia i świecznika


Jest rok 1942.

Nad portem w Lizbonie, jedynym miejscem, z którego można jeszcze uciec z ogarniętej wojną Europy, zdążył już zapaść zmierzch. Ciemności spowijają zacumowany nieopodal statek, prawdziwą arkę Noego. Właśnie tam krzyżują się drogi dwóch mężczyzn. Jeden z nich żarliwie pragnie odpłynąć, ale nie udało mu się zdobyć biletów. Drugi posiada bilety, lecz stracił zainteresowanie podróżą.

Ów drugi człowiek składa pierwszemu zdumiewającą propozycję: odda mu bilety, jeżeli ten zgodzi się zostać z nim do świtu i wysłuchać jego historii…

Tak zaczyna się poruszająca opowieść o wielkiej miłości w czasach wojennej pożogi.

Józef Schwarz (to nazwisko bohater odziedziczył wraz z paszportem po zaprzyjaźnionym kolekcjonerze dzieł sztuki) powrócił w przeddzień wojny do Niemiec, aby w Osnabrück – który był także rodzinnym miastem autora powieści – spotkać się ze swoją niewidzianą od lat żoną, Heleną. Małżonkom udało się przedostać za granicę, zanim jednak dotarli do Lizbony, musieli stawić czoła wielu niebezpieczeństwom i wyszli cało z niejednej opresji (z więzieniem i obozem włącznie).

Narracja prowadzona jest dwutorowo. Teraźniejszość bezustannie przeplata się z przeszłością. Józef Schwarz i jego poznany w porcie towarzysz, pełniący zarazem funkcję narratora, przemieszczają się z jednego lokalu do drugiego. Rozmowy z kelnerami i skrótowe opisy odwiedzanych kolejno miejsc, użyczających schronienia żołnierzom, uciekinierom, ludziom rozmaitej narodowości i różnego autoramentu, przedzielają poszczególne retrospekcje, skandując niejako rytm narracji.

Intymna opowieść Schwarza jest czymś więcej niż tylko historią Józefa i Heleny. Poprzez zapierające dech w piersiach perypetie tych dwojga bohaterów Remarque ukazuje tragiczne losy Niemców, którzy byli wrogami Trzeciej Rzeszy. Po dojściu Hitlera do władzy dla tych ludzi zabrakło miejsca w rodzinnym kraju, a i za granicą byli traktowani nieufnie, z pogardą. Dość powiedzieć, że z tymi, którzy uciekali przed reżimem, obchodzono się we francuskich więzieniach gorzej niż z nazistami.

Okrucieństwo wojny dotknęło jednak nie tylko nieprzyjaciół Trzeciej Rzeszy. We wrześniu 1939 roku ludzie, jak mówi Schwarz, przestali być ludźmi. Znaczyli odtąd „mniej niż mrówka pod butem” i byli klasyfikowani według kategorii wojskowych. Kawałek zadrukowanego papieru – paszport – mógł wówczas zdziałać więcej niż człowiek.

Remarque opisuje upodlenie, jakie pociąga za sobą wojna. Pokazuje, do czego strach może doprowadzić ludzi, i nie cofa się przed przedstawieniem okrucieństwa tamtych czasów. Nie epatuje przy tym brutalnością, wprost przeciwnie: w książce od początku do końca wyczuwa się powściągliwość stylu, która jednak czyni przekaz jeszcze bardziej przejmującym. 

 

 „Chłopak siedział jakby przykuty do swego miejsca, nie ruszając się prawie. Życie nauczyło go tylko jednego: do wszystkiego i wszystkich odnosić się nieufnie. W jego świadomości nie utkwiło nic innego. Gdy kulturträgerzy Trzeciej Rzeszy rozłupali jego dziadkowi czaszkę, miał zaledwie trzy lata, gdy powiesili ojca – siedem, i dziewięć, gdy zagazowali jego matkę. Był prawdziwym dzieckiem dwudziestego wieku”[1].

 

Postacie głównych bohaterów zapadają w pamięć. Schwarz jest romantycznym kochankiem, Don Kichotem, który pragnie walczyć z wiatrakami czasu. Helena to uosobienie sprzeciwu wobec wszelkiej dyktatury, wobec prób narzucania jakichkolwiek ograniczeń.

Warto przeczytać tę książkę, a zarazem nie sposób jej ocenić. Wobec tak genialnego dzieła można jedynie skłonić się nisko. I zadać sobie pytanie, czy nauczyliśmy się czegoś na tragicznych błędach przeszłości…

 

 

Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik

Warszawa 1995

Tłumaczył Aleksander Matuszyn

10/10 

     

       

 

        



[1] Erich Maria Remarque, Noc w Lizbonie. Tłum. A. Matuszyn, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1995, s. 210.

Komentarze

  1. Piękna i dogłębnie poruszająca to opowieść, napisana niepowtarzalnym stylem, drgająca emocjami od początku aż po sam koniec. Historia o miłości i wojnie nakreślona przez wielkiego Remarque'a, którą czytałam nie tak dawno temu pozostała ze mną na długo. A dziś pięknie przez Panią ujęta w recenzję ożyła w mej pamięci, za co składam podziękowania. Uwielbiam Remarque'a i jego pióro. Podzielam Pani zdanie, iż ,,Noc w Lizbonie" to genialne dzieło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, Pani Małgorzato. Zgadzam się, jest w książkach Remarque'a coś, co przemawia do serca i na długo pozostaje w pamięci. W dużej mierze wynika to zapewne z maestrii języka. I z tego, że autor doświadczył okrucieństwa opisywanych przez siebie czasów na własnej skórze.
      Czytam właśnie "Czas życia i czas śmierci" i zastanawiam się... Czy jest jakaś książks Remarque'a, którą szczególnie by Pani poleciła?

      Usuń
    2. Pani Aniu, właśnie ,,Noc w Lizbonie" uważam za prawdziwy majstersztyk i najbardziej cenię tę lekturę. Gratuluję doskonałego wyboru.

      Usuń
    3. Chyba mamy podobny gust. Bardzo mnie to cieszy. :)
      Dziękuję za odpowiedź.

      Usuń
    4. Ja również bardzo się cieszę:), pozdrawiam Pani Aniu

      Usuń

Prześlij komentarz