„Im się jest mniejszym, tym Boże Narodzenie jest większe. Pod gałęziami choinki jest ogromne, jest zieloną dżunglą z czerwonymi jabłkami i smutnymi, cichymi aniołami, które wirują na nitkach, strzegąc wejścia do dziewiczego lasu, a w szklanych bombkach dziewiczy las nie ma końca. Dzięki choince Boże Narodzenie jest absolutnym bezpieczeństwem”[1].
W rodzinnym domu Tove Jansson Boże Narodzenie obchodzono z wielkim zaangażowaniem. Matka pisarki, z pochodzenia Szwedka, wycinała foremką koziołki z piernika i dorabiała łapy ciastkom w kształcie kotów, które rokrocznie przesyłano Janssonom ze Szwecji. Szwedzkim zwyczajem przebierała się też za Łucję, bo „w Szwecji (…) wszystkie mamy szyją nocami prezenty, a w wigilijny wieczór stają się Łucjami, z dużym wieńcem i mnóstwem świec na głowie”[2]. Mała Tove chodziła z tatą do portu, żeby tam wybrać choinkę, zakup drzewka wymagał wszakże odpowiedniego tła, a duży port świetnie sprawdzał się w tej roli.
O tym wszystkim, a także o wielu innych rzeczach, można dowiedzieć się z „Córki rzeźbiarza”.
Ów niezwykły tomik, złożony z dziewiętnastu opowiadań, zajmuje w twórczości Tove Jansson szczególne miejsce, jest bowiem pierwszym tekstem nieprzeznaczonym dla młodego czytelnika. Biografka Tove, Boel Westin, tak opisywała okoliczności jego powstania:
„Redaktor [gazety 'Vi', z którą Tove współpracowała] poprosił o tekst z bożonarodzeniowym przepisem z dzieciństwa, Tove zaproponowała mu w zamian 'bezprzepisową' historię o fińskich i szwedzkich zwyczajach podczas świąt u Janssonów - jeden wielki chaos, podsumowała (...). To wspomnienie dało początek opowieściom z 'Córki rzeźbiarza', która ukazała się jesienią 1968 roku. Był to kolejny literacki punkt zwrotny (...). Pierwsza książka dla dorosłych, bez rysunków, bez trolli"”[3].
Jako ktoś, kto chętnie powraca do Doliny Muminków i szczerze lubi jej niezwykłych mieszkańców, dziwnie się czułam, sięgając po „niemuminkową” Jansson. Wszelkie wątpliwości rychło się jednak rozwiały wobec czarownego klimatu tej książki.
Autorka w lekki, ale uroczy sposób opisuje w niej swoje dzieciństwo, dom rodzinny, dawne przyjaźnie, rozrywki i obyczaje; jednym słowem: wszystko, co ukształtowało ją jako człowieka i artystkę. Będąc córką rzeźbiarza i ilustratorki, mała Tove od najwcześniejszych lat obcowała ze sztuką i szybko nauczyła się ją cenić. Pracownia ojca, zaludniona przez białe, odlane z gipsu rzeźby kobiet, była dla niej niemal świętym miejscem, a zgromadzonych w niej sprzętów nie miał prawa dotykać nikt poza gospodarzem. Sama Tove dość szybko zaczęła przejawiać artystyczne inklinacje. W jednym z opowiadań pojawiają się wskazówki co do tego, jak powinno się rysować duży las – uderzająco dojrzałe jak na wypowiedź małej dziewczynki.
Dojrzałość należała zresztą do przymiotów przyszłej pisarki, a ów przymiot przejawiał się w życiu codziennym – na przykład podczas wypraw do lasu, kiedy to Tove troszczyła się o grzybnię, wiedząc, że grzyby były wielkim bogactwem dla jej nieopływającej w dostatki rodziny.
Przede wszystkim jednak była wesołym, żywym dzieckiem, uwielbiającym płatać figle i zdolnym do drobnych podłostek, takich jak wmawianie małemu Pojowi, że pluszowy dywan jest siedzibą węży i trzeba starannie omijać ciemne miejsca, żeby nie zostać śmiertelnie ukąszonym. Jej bujna wyobraźnia przejawiała się w snuciu rozmaitych wizji (na przykład wizji duchów nieżyjących wron), a paląca ciekawość świata znajdowała ujście w osobliwych pytaniach („Dlaczego pożar zawsze wybucha w nocy?”) i stwierdzeniach („Ma się prawo jechać tramwajem siedem przystanków, ale raczej nie pięć”).
W „Córce rzeźbiarza” nie ma „muminkowych” metafor. Tove Jansson uchyla przed czytelnikiem drzwi do swoich wspomnień, odsłania mniejsze i większe tajemnice. Chwyta za serce, opowiadając o pięknej przyjaźni z geologiem Jeremiaszem bądź o utarczkach ze służacą Anną, z którą ukradkiem zrywała czeremchę na urodziny mamy; rozczula, snując opowieść o zwierzyńcu taty, który uwielbiał wszystkie zwierzęta oprócz much, i o jego potyczkach z niesfornym Poppolino; wywołuje uśmiech, dowodząc, że gdy mężczyźnie zaczynają rzednąć włosy na czubku głowy, to niechybnie oznacza, że ma za mały kapelusz, a poza tym jest mieszczański i trzymany pod pantoflem.
Opowiadania, choć pisane lekko i miejscami z przymrużeniem oka, dotyczą jednak spraw ważnych, takich jak miłość dziecka do rodziców i rodziców do dziecka, poczucie bezpieczeństwa, przyjaźń, poszanowanie tradycji, dbałość o przyrodę.
Jeżeli ktoś chciałby poznać mamę Muminków od nieco innej, bardziej osobistej strony, z pewnością powinien sięgnąć po tę książkę. Warto!
Wesołych Świąt!
Słowo, obraz, terytoria
Gdańsk 1999
Tłumaczyła Teresa Chłapowska
8/10
[1] Tove Jansson, Córka rzeźbiarza, tłum. Teresa Chłapowska. Słowo, obraz, terytoria, Gdańsk 1999, s. 157.
[2] Tamże, s. 163.
[3] Boel Westin, Tove Jansson: mama Muminków. Biografia, tłum. Bogumiła Ratajczak. Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012, s. 372.
Jakże szczęśliwe i beztroskie musiało być dzieciństwo mamy Muminków...dziękuję, że Pani tak interesująco zrelacjonowała wspomnienia z tamtych lat autorki, którą większość z nas kojarzy z ,,Muminkami". Przyznaję, iż kilka razy brałam do ręki biografię Tove, ale zawsze było coś ważniejszego do przeczytania:). Dzięki Pani rekomendacji zacznę przygodę z tą autorką właśnie od ,, Córki rzeźbiarza", od tych lekkich, ale jakże barwnych, osobiście utrwalonych powrotów autorki do świata i wyobraźni dziecka. Zgadzam się ze słowami Tove, że im się jest mniejszym, tym Boże Narodzenie jest większe:). Pozdrawiam i życzę Pani najpiękniejszego Bożego Narodzenia:)
OdpowiedzUsuńBiografia autorstwa Boel Westin jest bardzo obszerna i równie wyczerpująca, muszę jednak wyznać, że stanowczo wolę "Córkę rzeźbiarza". Za jej lekkość i subtelność. Niesamowite, z jak artystycznej rodziny wywodziła się Tove - ojciec był rzeźbiarzem, matka ilustratorką, dwaj bracia także zajmowali się sztuką. :)
UsuńJa również życzę Pani pięknych, spokojnych Świąt w gronie najbliższych sercu Osób, a przy okazji serdecznie dziękuję za nieustanne wsparcie na blogu. Bezcenne!
Z całego serca dziękuję Pani Aniu:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że mama Muminków pisała także dla dorosłych. Dziękuję za recenzję i życzę wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńPisała... i to znakomicie. :)
UsuńDziękuję i wzajemnie: wesołych Świąt!