Antoni Czechow – „Dramat na polowaniu”

Książka na tle śniegu i drzew


Antoniego Czechowa znam jako mistrza krótkich form, autora znakomitych opowiadań i dramatów.

Szczerze mówiąc, byłam zdziwiona, kiedy odkryłam, że spod jego pióra wyszła także powieść. I to dość szczególna powieść, bo… kryminał.

Rzecz nosi tytuł „Dramat na polowaniu (podtuytuł: Z notatek sędziego śledczego”) i jest wyborna z kilku względów.

Akcja rozpoczyna się kwietniowego popołudnia 1880 roku, kiedy to do gabinetu redaktora pewnej gazety przychodzi wysoki, czerstwy jegomość. Przedkłada redaktorowi opowieść, którą pragnąłby widzieć wydrukowaną… Redaktor patrzy nań niechętnie, w końcu jednak zgadza się przeczytać gruby zeszyt, wypełniony po brzegi historią, na którą składają się zapiski sędziego śledczego.   

Taki jest początek opowieści o miłości, nienawiści, zdradzie i zbrodni…

Zastosowany przez autora chwyt sam w sobie jest dla mnie zaletą, ponieważ bardzo lubię takie szkatułkowe kompozycje. Tym, co w książce urzekło mnie najbardziej, jest jednak pogłębiony portret psychologiczny postaci.

Główną bohaterką powieści jest Oleńka (czy też Olga Nikołajewna), piękna córka leśniczego, o której względy zabiega aż trzech mężczyzn: sędzia śledczy Kamyszew, będący zarazem narratorem, zaprzyjaźniony z nim hrabia Karniejew, pijak i hulaka, a także jego rządca, posunięty już w latach wdowiec Urbienin.

Zmęczona życiem z ojcem, który postradał rozum, toczona robakiem nudy, Olga nie czeka jednak na księcia z bajki. Woli wziąć sprawy w swoje ręce i przyjmuje oświadczyny rządcy, a na pretensje zdziwionego Kamyszewa odpowiada:

„Nie podoba się to panu? No to niech pan sam zaszyje się w lesie… w tej przeraźliwej nudzie, gdzie nikogo nie ma prócz ptaszysk i ojca-szaleńca… i niech pan czeka, aż zjawi się młody narzeczony! Panu się tam wtedy wieczorem podobało, ale niech by pan zajrzał tu zimę, kiedy człowiek rad bywa, że już – już śmierć nadchodzi…”[1].

Wiotka dziewczyna w czerwonej sukience dość nieoczekiwanie wychodzi poza schemat eterycznej piękności i okazuje się temperamentną, pełnokrwistą kobietą, która bywa irytująca przez swoją próżność i niestałość, ale której nie można odmówić charakteru (nawiasem mówiąc, rzadko spotyka się bohaterki, które deklarują, że pragnęłyby umrzeć, rażone piorunem, na szczycie kamiennej mogiły…).

Niemal równie ciekawa jest postać narratora. Pozornie grzeczny, wobec redaktora gazety niemal uniżony, z biegiem czasu objawia inną twarz. To targany namiętnościami, nieoczywisty człowiek o zaskakująco złożonej osobowości, przy której odmalowywaniu Czechow wzbił się na wyżyny.

„Dramat na polowaniu” jest uznawany za kryminał i istotnie, intryga jest świetnie poprowadzona (chciałoby się powiedzieć: jak z Agathy Christie, choć literacko znacznie wyższych lotów). Bardzo ciekawym chwytem jest wprowadzenie papugi, którą narrator nabył wraz z mieszkaniem i której złowieszcze słowa – „Mąż zabił swoją żonę! Ach, jaki z pana głupiec!” – przewijają się przez tekst jak ponury leitmotiv, przypominając, że nieszczęście jest tylko kwestią czasu.   

Niemniej, historia kryminalna pojawia się dopiero w drugiej części książki i mam wrażenie, że bardziej niż o kryminale należałoby tu mówić o powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym.

Czechow kreśli obraz pewnej klasy społecznej – z jej tradycjami, obrzędami i przywarami. Przedstawia realia miejskie i podmiejską rezydencję hrabiego, z oranżerią i ogrodem. Bohaterowie polują, wyprawiają się łódką na jezioro, chodzą do cerkwi, grają na bałałajce i obficie raczą się alkoholem.

Cały ten barwnie opisany kontekst – a także znakomite opisy przyrody, o których nie można nie nadmienić – dodaje książce sporo uroku. Powiedziałabym nawet, że jest równie pociągający co sama fabuła.

Czechow wydał „Dramat na polowaniu”, gdy był jeszcze mało znanym pisarzem. Chciał wyśmiać utwory kryminalne, które cieszyły się wówczas wielką popularnością, choć były literaturą niskich lotów, bez mała bulwarową. Nie wiem, na ile zdołał zrealizować ten zamiar, na pewno zdołał jednak stworzyć świetną powieść, urzekającą literackim kunsztem i zgrabną intrygą.

Polecam!  

 

 

 

 

Państwowy Instytut Wydawniczy

Warszawa 1985

Tłumaczył René Śliwowski

7/10

 

   

 



[1] Antoni Czechow, Dramat na polowaniu, tłum. René Śliwowski. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985, s. 66–67.  

Komentarze

  1. Kryminał w wykonaniu klasyka brzmi nader intrygująco. Ja również nie znałam Czechowa od tej strony, tym bardziej dziękuję Recenzentce za przybliżenie tego utworu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze wiedzieć, że oprócz doskonałych opowiadań, które bardzo lubię Czechow stworzył także tę obyczajowo- kryminalną historię do czytania której znakomicie mnie Pani przekonała:).Warto sięgać po mniej znane utwory klasyków, sama także to robię i zazwyczaj odnajduję w tym dodatkowy ,,smaczek" czytelniczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to miało być pierwsze spotkanie z Czechowem, to radziłabym raczej zacząć od opowiadań. Skoro jednak już je Pani zna (co mnie w ogóle nie dziwi :) ), to mogę z czystym sercem polecić "Dramat na polowaniu".
      Ja też lubię mniej znane utwory, pokazujące znane nazwiska z nieco innej strony.
      Dziękuję za komentarz i przesyłam serdeczne pozdrowienia!

      Usuń

Prześlij komentarz