William Butler Yeats – „Tajemnicza róża”

Telefon i fiołek na fioletowym tle

William Butler Yeats, Irlandczyk, tworzył na przełomie XIX i XX wieku.

Był wyśmienitym poetą i dramaturgiem, nagrodzonym w 1923 roku literacką Nagrodą Nobla, ale pisał także utwory prozatorskie – i to właśnie jeden z nich jest przedmiotem recenzji.

Mowa o zbiorku zatytułowanym „Tajemnicza róża”.

Zbiorek jest typowy dla twórczości Yeatsa o tyle, że jego autor zaliczał się do piewców i czołowych przedstawicieli tak zwanego Odrodzenia irlandzkiego w literaturze. Był to zapoczątkowany w latach osiemdziesiątych XIX wieku ruch, którego zwolennicy utrzymywali, że literatura irlandzka powinna, najogólniej rzecz ujmując, zwrócić się ku swoim korzeniom, a ściślej – ku mitom, legendom i podaniom celtyckim.  

„Tajemnicza róża” realizuje te postulaty w całej rozciągłości. Nie tyle zwraca się ku celtyckim legendom (to stwierdzenie byłoby eufemizmem), ile wyrasta na ich gruncie. Jest ich literacką transpozycją.

Zbiór rozpoczyna się od słowa wstępnego autora, który wyjaśnia genezę swojego dzieła.

„Przyjaciele moi w Irlandii nieraz mnie nagabywali, kiedy zabiorę się do napisania prawdziwie narodowego poematu czy romansu”, pisze. A zaraz potem wyłuszcza, czego czytający powinien – bądź też: nie powinien – się spodziewać:

„Ja ze swej strony sądzę, że poezja i romans nie powinny powstawać przez zagłębianie się, choćby najsumienniejsze, w sławnych zdarzeniach i cudzych uczuciach, lecz przez wnikanie w ów drobniuchny a nieskończony, ledwo tlejący a przecież wiekuisty płomyczek, który nazywamy własną jaźnią”.

„Tajemnicza róża” nie jest więc jedynie zbiorem podań – folklorowi, legendom i podaniom towarzyszy pierwiastek duchowy. Czy może raczej – cała sfera duchowości, która raz po raz wyłania się zza opisanych przed Yeatsa zdarzeń pod postacią filozoficznych wtrętów, głębszych refleksji bądź wplatanych w tekst niemal mimochodem przemyśleń i uniwersalnych prawd.

Książka składa się z ośmiu opowieści: „Ukrzyżowanie powsinogi”, „Głos Róży”, „Mądrość króla”, „Śródwiośnie”, „Klątwa płomyków i cieni”, „Starcy z przedświtu”, „Gdzie nic nie ma, tam jest Bóg” oraz „O Costellu Hardym, Oonie córce Dermotta i Cierpkim Języku”.

Nie są one powiązane ze sobą treściowo, choć epoka (średniowiecze) i miejsce (irlandzka wieś) pozostają niezmienne. Nie zmienia się również przyświecająca opowieściom intencja – w każdej z nich przedstawione wypadki służą do wyprowadzenia morału… albo przynajmniej jakiejś uniwersalnej prawdy dotyczącej ludzkich przymiotów, przywar i zachowań.

Bohaterem „Mądrości króla” jest chłopiec, syn Królowej Jejmości z Wyspy Lesistej, którego oddano na wykarmienie kobiecie z lepianki na skraju lasu. W chłopcu płynęła jastrzębia krew, a pośród jego włosów zaczęły z czasem wyrastać jastrzębie pióra. I chociaż bardzo chciano uczynić zeń władcę, prawdziwa natura – której nie można oszukać – musiała w końcu dojść do głosu.

W „Klątwie płomyków i cieni” rajtarzy mordują modlących się mnichów i podpalają kościół. Przeor tuż przed śmiercią rzuca na nich klątwę. Kara jest nieunikniona, zbrodni – jak poucza ta krótka historia – nie można bowiem popełnić bezkarnie.

Inna zbrodnia, zbrodnia przeciwko naturze, jest motywem przewodnim „Starców z przedświtu”. Dawniej byli oni uczonymi na dworze króla Leaghaire’a, a ich miłość do nauki była tak wielka, że odwrócili się dla niej od ludzkich, życiowych spraw. „Nigdyśmy nie chadzali na łowy ani na bój, ani nie słuchaliśmy modlitw Druidów, a nawet miłość, o ile nas nawiedzała, była tylko przelotnym płomieniem”. Kara była straszliwa – zamieniono ich w czaple. I nadaremnie jeden z nich błagał poznanego przy mokradłach starca, aby ten pozwolił mu przed śmiercią ucałować paciorki różańca.

(Ten fragment przywiódł mi na myśl Mickiewicza i jego drugą część „Dziadów” ze słynnym: „Bo kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”.)

Podobny morał można wysnuć ze „Śródwiośnia”, gdzie pachołek okazuje się bardziej roztropny od starego mędrca, ponieważ wie, że mocy należy poszukiwać w sobie samym (i w wierze).  

Zbiorek nosi więc znamiona ponadczasowości. Tym, co podczas lektury uderza najbardziej, jest jednak jego silne osadzenie w irlandzkim folklorze.

Mamy tutaj krasnoludki, które chronią ziemię, mamy wiedźmy rzucające czary, a także Danę, Wielką Macierz. Mamy prawo Erinu (streszczone w „Mądrości króla” w stwierdzeniu, że „nikt, kto miałby jakąkolwiek skazę na ciele, nie może zasiadać na tronie”) oraz powracające raz po raz Sidhe, znane z mitologii irlandzkiej istoty nadprzyrodzone, które potrafią latać i budzą w ludziach podszyty obawą respekt.

Yeats wprowadza nas także w tajniki dawnej irlandzkiej mentalności i obyczajowości. Wspomina o obowiązujących od wieków umowach między klanami, których nikt nie ma prawa naruszyć, a w „O Costellu Hardym, Oonie córce Dermotta i Cierpkim Języku” zaprasza do udziału w typowo irlandzkim weselu.

„Tajemniczą różę” czyta się jak piękną baśń. Nie jest to książka, która urzekałaby fabułą czy jakimiś nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Nic z tych rzeczy. Lektura tego zbiorku jest raczej jak wspaniała podróż do dalekich krain i zamierzchłej epoki. Opowieści pisane są przepięknym, archaicznym językiem, tak barwnym i obrazowym, że nawet gdybym nie wiedziała, że Yeats był przede wszystkim poetą, sam język pozwoliłby mi się tego domyślić. Tłumaczenie mistrza nad mistrzami, Józefa Birkenmajera, też robi swoje.

I warto powtórzyć, że chociaż i kraina, i epoka są zamierzchłe, to przekaz bywa zdumiewająco ponadczasowy.

Polecam!   

 

 

Książkę czytałam w formie e-booka, ale tekst jest również dostępny w zbiorach cyfrowej biblioteki Polona.

 

 

 

Wydawnictwo Avia Artis

2020

Tłumaczył Józef Birkenmajer

7,5/10

 

Komentarze

  1. Niezwykle zachęcający, pełen magii i ponadczasowych przesłań zbiór nieznanego mi autora. A że poetycki język i doskonałe tłumaczenie, tym bardziej warty przeczytania. Pięknie dziękuję za wartościową, kunsztowną recenzję, dobrze wiedzieć, że są tak piękne, baśniowe opowieści dla dorosłych. Wszyscy potrzebujemy od czasu do czasu takiej literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, potrzebujemy. Zdecydowanie!
      Ja też do niedawna nie znałam tego autora. Przyciągnęła mnie do niego wieść, że był laureatem Nagrody Nobla, a przez pewien czas także znajomym Oskara Wilde'a. Związki z Wilde'em to dla mnie wystarczająca rekomendacja. :)

      Pieknie dziękuję za komentarz, Pani Małgorzato. Dobrze, że poza zbiorami bibliotecznymi mamy do dyspozycji także zbiory cyfrowe. Polona to prawdziwa kopalnia diamentów. :)

      Usuń
  2. To prawda Pani Aniu, także zaglądam czasem w zbiory Polony, polecam również dawne numery Kultury Paryskiej w internecie, jest dużo interesującej prozy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za sugestię. Z radością skorzystam! :)

      Usuń
  3. Uwielbiam zaglądać do "starego regału". Mało gdzie można znaleźć recenzję tak wartościowych książek. Dziękuję! Z największą przyjemnością sięgnę po "Tajemniczą różę".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz