Jens Peter Jacobsen – „Pani Fønss”

Książka, lustro i świeca na świeczniku


Jens Peter Jacobsen był poetą i pisarzem, o którym mówi się, że wydobył duńską literaturę z marazmu, w jakim ta na pewien czas ugrzęzła, i zapewnił jej ważkie miejsce wśród literatur Europy. Inspirował się twórczością Flauberta i Dostojewskiego, sam zaś był inspiracją dla takich autorów jak Tomasz Mann, Franz Kafka czy Rainer Maria Rilke.

W 1882 roku opublikował nowelę „Pani Fønss”. Niełatwo jest ująć ten niezbyt obszerny tekst w ramy ścisłej definicji, ale nie oddalę się za bardzo od prawdy, jeżeli stwierdzę, że jest to przepiękny utwór o miłości w jej rozmaitych odmianach – miłości do życia, do mężczyzny, do dzieci, do siebie…

Rzecz dzieje się z dala od Danii, bo we francuskim Awinionie. Tytułowa bohaterka przybywa tam ze swoim dorosłym już potomstwem – synem Tage i córką Ellinor.

Prowansja, jakkolwiek malownicza, działa na Ellinor przygnębiająco. Młodą kobietę nęka „gniewna nerwowość, raczej płaczliwa i bezsilna, taka, jaka opada człowieka po długotrwałej pogodzie deszczowej, kiedy to wszystkie nasze smutne myśli spływają z deszczem”[1]. Prowansalski krajobraz dręczy Ellinor niemal fizycznie, „doprowadzając ją do granic omdlenia” (s. 69). A wszystko to za sprawą wspomnień i nadziei, które w fatalny sposób legły w gruzach – Ellinor kochała pewnego mężczyznę i była przekonana, że kocha z wzajemnością, on jednak wybrał inną.

Tage, wprost przeciwnie, jest w wyśmienitym humorze. Zakochał się w uroczej Idzie Kastager, która wraz z rodziną podróżuje z nim oraz jego matką i siostrą wzdłuż Riwiery, i snuje co do niej dalekosiężne plany, o których powodzeniu nie ma powodu wątpić.

Pewnego dnia, gdy rodzina zażywa odpoczynku w urokliwym parku za pałacem papieskim w Awinionie, na horyzoncie pojawia się odziany w płaszcz tajemniczy jeździec, który galopuje na koniu jak gaucho. Wkrótce potem okazuje się, że jest to Emil Thorbrøgger, dawny zalotnik, którego przed wielu laty, jako osiemnastoletnia dziewczyna, pani Fønss kochała „całym sercem, każdym zmysłem swego ciała, każdą nadzieją i myślą” (s. 70). Wówczas im się nie ułożyło – on nie mógł jej zaoferować małżeństwa, a ona nie mogła czekać i pod presją rodziny poślubiła tego, którego wybrali dla niej najbliżsi – ale teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Pani Fønss od wielu lat jest wdową, dzieci są już odchowane… Toteż kiedy dawne uczucie odżywa, bohaterka postanawia dać szansę szczęściu. Niestety, Ellinor i Tage nie podzielają jej radości…

Nowela nosi tytuł „Pani Fønss” – i w istocie, to przede wszystkim postać głównej bohaterki stanowi o sile tego utworu. Jacobsen maluje sugestywny portret kobiety, która wypełniła już swoje życiowe obowiązki i teraz pragnęłaby zatroszczyć się o siebie.

W chwili, gdy spotykamy ją na ławce w Awinionie, pani Fønns zbliża się do czterdziestki, nadal jest jednak atrakcyjną kobietą. „Była jeszcze ładna, w jej gęstych ciemnoblond włosach nie pojawił się dotąd ani jeden siwy kosmyk, wokół dużych, naiwnych oczu nie było śladu zmarszczki, figurę miała smukłą, choć nie była chuda” (s. 71). Wdowa wygląda młodo i tak też się czuje. Co więcej, nie uważa, żeby musiała sobie cokolwiek wyrzucać. Wprawdzie nie wyszła za mąż z miłości, ale z czasem nauczyła się kochać swojego męża i kiedy ten umarł, szczerze opłakiwała jego śmierć. Potem żyła przede wszystkim dla dzieci.

Kiedy córkę spotyka miłosne rozczarowanie, matka zabiera ją w podróż. Nie jest natrętna, wręcz odwrotnie: potrafi uszanować ból Ellinor i nie zadręcza jej nadmierną poufałością, przekonana, że „są troski, które muszą dogasać w ukryciu, nie wolno ich przekazywać słowami, nawet między matką a córką, by później w innych warunkach, kiedy wszystko skłoni się ku szczęściu, słowa niegdyś wypowiedziane nie stanowiły przeszkody, nie krępowały kogoś, kto odczytuje je w duszy drugiego, w jego myślach, i widzi, jak obracają się przeciwko niemu” (s. 70).

Podobną delikatność okazuje synowi, mimo że wydaje jej się zbyt młody na oświadczyny, a rodzina jego wybranki bynajmniej jej nie zachwyca.

Gdy jednak na horyzoncie pojawia się dawny adorator, pomiędzy panią Fønss a jej dorosłe dzieci wkrada się chłód. Czyżby matka musiała do końca życia pozostać tylko matką?, zapytuje Jacobsen.

„Cokolwiek by się miało zdarzyć, mam przecież prawo być kiedyś szczęśliwą, dać upust swej naturze, swej tęsknocie i marzeniom” (s. 77), perswaduje pani Fønss. Uzbrojona w życiową mądrość, dobrze wie, że nie jest wyłącznie matką, ale również „człowiekiem samym dla siebie, z własnym życiem i własnymi nadziejami, niezależnymi od więzów rodzicielskich” (s. 81).

Konflikt pomiędzy przywiązaniem do dzieci a szczęściem osobistym stanowi trzon, wokół którego Jens Peter Jacobsen snuje swoją opowieść. Pani Fønss jest Dunką podróżującą po Francji, ale równie dobrze mogłaby być obywatelką dowolnego państwa, podróżującą po którymkolwiek z krajów świata. Dylemat, przed którym stoi, ma bowiem charakter uniwersalny.

I właśnie ta uniwersalność należy – obok portretu głównej bohaterki i urody języka – do największych walorów noweli.

„Pani Fønss” jest utworem, który nastraja refleksyjnie. Jacobsen w zwięzły, ale jakże wymowny sposób przedstawia historię kobiety, która walczy zamiast pozwalać, żeby unosił ją prąd życia.

To jeden z tych tekstów, o których pamięta się jeszcze długo po zakończeniu lektury.

 

*                      *                      *

 

Utwór zamieszczony jest w książce „Anegdoty losu. Antologia nowel i opowiadań duńskich” pod redakcją Marii Krysztofiak i Stefana H. Kaszyńskiego. Zbiór zawiera teksty wybitnych pisarzy, w tym noblistów Henrika Pontoppidana oraz Johannesa Vilhelma Jensena, i jest poprzedzony wstępem, w którym redaktorzy w ciekawy sposób zarysowują panoramę duńskiej literatury ostatnich wieków.

Polecam tę książkę. Myślę, że może być dobrym punktem wyjścia dla kogoś, kto chciałby poznać nieco bliżej ten konkretny punkt na literackiej mapie świata.

 

 

 

Wydawnictwo Poznańskie

Poznań 1976

Tłumaczył Stefan H. Kaszyński

7,5/10    



[1] Jens Peter Jacobsen, Pani Fønss [w:] Anegdoty losu. Antologia nowel i opowiadań duńskich, red. Maria Krysztofiak i Stefan H. Kaszyński. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1976, s. 68–69.

Komentarze

  1. Bardzo dziękuję Aniu za blyskotliwą recenzję i garść wiedzy odnośnie literatury duńskiej. Bardzo mnie to zainteresowało. A w Twojej recenzji najbardziej inspirujące są dla mnie cytaty, które zamieściłaś; przemawiają nie tylko pięknymi, poetyckim frazami, ale także wybrzmiewają uniwersalnym przekazem. Aż dziw bierze, że tak nieobszerny utwór potrafi dostarczyć tylu czytelniczych wrażeń! Załączam sympatyczne pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, Małgosiu, że ta nowela by Cię zachwyciła. Jest w niej bardzo dużo psychologicznej przenikliwości, a zarazem subtelności. Język urzeka!
      Bardzo się cieszę, że poznałam tego autora. Czytam właśnie powieść, która jest uznawana za jego najwybitniejsze dzieło. Nosi tytuł "Niels Lyhne" i została przełożona przez - tak Ci ostatnio bliską - Marię Dąbrowską. :)

      Ślicznie dziękuję za komentarz. Ja także przesyłam pozdrowienia. Dobrej soboty! :)

      Usuń
  2. Dziękuję Aniu za polecenie mi tego autora, z przyjemnością zapoznam się z jego twórczością. Czekam na kolejny recenzowany przez Ciebie jego utwór. Spokojnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę w takim razie na to, że podzielisz się wrażeniami z lektury. :)
      Spokojnego weekendu!

      Usuń
  3. Przeczytane!; króciutkie lecz jakże pełne mądrości i przenikliwości. Temat nieczęsto podejmowany przez autorów. Zwięzly i piękny język oddający emocje głównej bohaterki. Chętnie poczytam inne utwory Jacobsena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, mnie też zachwycił piękny w swej prostocie i przejrzystości język Jacobsena. Wydał mi się niewymuszenie szlachetny i wzbudził chęć dokładniejszego poznania Autora.
      Cieszę się bardzo, że przeczytałaś tę nowelę, że się podobała... I ogromnie jestem ciekawa, jak odebrałaś zakończenie. Dla mnie, prawdę mówiąc, był to jedyny słabszy punkt tego pięknego tekstu- rozwiązanie wydało mi się zbyt nagłe...
      Dziękuję za podzielenie się wrażeniami, Małgosiu, i życzę pięknego weekendu!

      Usuń

Prześlij komentarz