Zygmunt Krasiński – „Powieści gotyckie”

 Książka na tle zamku

 

Krew pomięszana z winem, miecze rozrzucone wśród pucharów i stołowych naczyń stawiały widok tym sroższy, że dwie w nim były ostateczności. Polegli rozciągnięci na posadzce, oblani napojem i krwią własną, przypominali prawdę, że wesela i biesiady, pycha i okazałości tego świat kończą się na trumnie i że grób wszystko pożera oprócz nieśmiertelnej chwały”[1].

 

Lektura „Powieści gotyckich” Zygmunta Krasickiego była dla mnie raczej zdumiewającym doświadczeniem, a stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, „szkolny” Krasiński bardziej niż z gotycyzmem kojarzy się z dramatami romantycznymi, „Irydionem” oraz „Nie-Boską komedią”. Po drugie, usłyszawszy o „powieściach” (liczba mnoga), spodziewałam się ujrzeć jakieś bardziej opasłe tomiszcze. Tymczasem w bibliotece czekała na mnie niepozorna książeczka, niewiele więcej niż broszurka. Zawarte w tytule wskazanie gatunkowe jest więc tutaj mocno na wyrost.

„Powieści gotyckie” ujrzały światło dzienne pod koniec lat dwudziestych XIX wieku i zaliczają się do najwcześniejszych utworów późniejszego wieszcza.

W tomiku, wydanym przez Universitas w ramach serii Klasyka mniej znana, znalazły się trzy dzieła: dłuższy „Grób rodziny Reichstalów. Powieść oryginalna z dziejów wojny trzydziestoletniej”, a także dwa znacznie krótsze teksty, będące właściwie miniaturkami – „Mściwy karzeł i Masław, książę mazowiecki. Powieść narodowa” oraz „Zamek Wilczki. Powieść narodowa”.

Trzy utwory wpisują się w nurt powieści gotyckiej – która w czasach, gdy powstawały, cieszyła się znaczną popularnością – i takie też noszą znamiona. Właściwie mamy w nich to wszystko, bez czego rasowa powieść gotycka nie mogłaby się obejść: średniowieczne zamczyska, mroczną atmosferę, targające bohaterami gwałtowne uczucia, krwawe zbrodnie, śmierć, motyw zemsty…

„Grób rodziny Reichstalów” to, jak wskazuje podtytuł, historia z pierwszej połowy XVII wieku. Trwa wojna trzydziestoletnia. Maksymilian, książę bawarski, odnosi pod Pragą zwycięstwo nad Fryderykiem V, palatynem Renu. Cesarskie wojsko stacjonuje w Czechach. Nieopodal Pragi zatrzymuje się pułk hrabiego Wallensteina. Hrabia dowiódł na polu walki swojej waleczności i teraz zajmuje miasto Egra. Tam zawiera znajomość ze starym mędrcem Reichstalem, alchemikiem i astrologiem, posiadającym dar jasnowidzenia. Reichstal przepowiada mu wspaniałą karierę, ale młodego hrabiego interesuje przede wszystkim jego córka, piękna Minna. Dziewczyna nie odwzajemnia uczuć Wallensteina i początkowo odrzuca jego propozycję małżeństwa. Zna gwałtowność jego charakteru, wie, że „duma i zemsta panują w jego umyśle, a tymczasowa miłość prędko ustępuje tym dwom namiętnościom” (s. 13), i nawet argumenty ojca, który twierdzi, że nie „względy ziemskie”, ale „same niebiosa” przeznaczyły ją Wallensteinowi, nie są w stanie jej przekonać. W końcu godzi się przyjąć oświadczyny, stawia jednak pewien warunek: ślub ma się odbyć nie wcześniej niż po tygodniu. W międzyczasie potajemnie wysyła list, w którym prosi ukochanego brata, Alana, o przybycie z odsieczą. Alan przyjeżdża zbyt późno, żeby uratować siostrę przed tragicznym losem, ale zarazem dość wcześnie, żeby poprzysiąc zemstę znienawidzonemu szwagrowi. Odtąd wszystkie jego wysiłki zmierzają ku spełnieniu przysięgi…

Motyw zemsty i nieodwzajemnionej miłości, która doprowadza do tragedii, splata się w tekście Krasińskiego z innym motywem: oto w podziemiach domu Reichstalów znajduje się tajemna komnata. Tam spoczywa na krześle ciało kobiety. Jest to zmarła matka Minny, piękna Fatyma, której dzięki sztuce męża-alchemika nie dotknął proces rozkładu. Podziemna komnata staje się rodzinnym grobowcem, który w miarę toczenia się akcji zaczyna się wypełniać.

Wątek tajemniczego pomieszczenia powraca w drugim utworze ze zbiorku, zatytułowanym „Mściwy karzeł i Masław, książę mazowiecki”. Podziemne przejścia i ciemne korytarze, wąskie schody i długie, pogrążone w ciszy pokoje prowadzą do żelaznych, starannie zaryglowanych drzwi, za którymi przechowywane są ciała młodych dziewic. Każda z nich ma głęboką ranę w piersi. Oto bowiem okazuje się, że można pani na zamku, Johanna z Gozdawy, której „okrutne (…) serce raczej pod żelaznym pancerzem niźli pod rąbkiem niewieściego stroju bić by powinno” (s. 71), pielęgnuje swoją urodę, obmywając w ciepłej krwi dziewic twarz, która w przeciwnym razie byłaby nazbyt śniada.

Mściwy karzeł Gonda, który niegdyś dopomagał pani w tym niecnym procederze, ale potem popadł w niełaskę, wyjawia mroczny sekret walecznemu Jordanowi z Bordan. Jordan zakrada się do zamku, aby ocalić przed straszliwym losem ukochaną Zbisławę, w której występna Johanna upatrzyła już kolejną ofiarę.

„Zamek Wilczki” różni się nieco od pozostałych dwóch utworów. Tekst rozpoczyna wspaniały opis popadającego w ruinę zamczyska. W jednej z opuszczonych komnat narrator dostrzega ogromny obraz, którego żywe barwy oparły się upływowi czasu. Zaciekawiony przedstawioną na nim sceną, prosi o wyjaśnienia rządcę, a ten opowiada mu dramatyczną historię dzielnego Henryka Wilczka i jego pięknej żony, Jadwigi. Niedługi czas po ślubie, gdy syn Jadwigi i Henryka był jeszcze niemowlęciem, „wojna odbiła się o wilczkowskie wieże” i pan na zamku musiał „pobiec na boje z Turkami” (s. 86). Wkrótce potem wszelki słuch o nim zaginął. Żona przez kilkanaście lat wiernie na niego czekała, w końcu jednak wmówiono jej, że Henryk poległ w walce, i narajono kolejnego kandydata na męża…

W opowieściach wyraźnie wyczuwa się literackie fascynacje autora. O tym, kto był dla Krasińskiego źródłem inspiracji, świadczą również motta, którymi opatrzone są wszystkie rozdziały „Grobu rodziny Reichstalów” oraz „Zamku Wilczki”. Pisarz najchętniej cytuje Mickiewicza („Świtezianka”, „Sonety”, „Grażyna”, „Dziady”), ale sięga także po Corneille’a, Szekspira, de Lamartine’a, Waltera Scotta… Różnorodność tych odwołań pokazuje rozległość jego literackich horyzontów, czasem jednak było mi trudno oprzeć się poczuciu, że ta mnogość tropów wywołuje niedosyt. Czytając, odnosiłam wrażenie, że Krasiński miał wiele pomysłów na fabułę i znacznie mniej chęci na ich rozwinięcie. Dotyczy to zwłaszcza dwóch ostatnich utworów, gdzie skrótowość nie pozwala na rozbudowanie wątków. „Mściwy karzeł i Masław, książę mazowiecki” oraz „Zamek Wilczki” to nieledwie zarys intrygi. Szkoda, bo poruszone przez autora wątki są naprawdę ciekawe, a i bogata, soczysta, obrazowa polszczyzna, jaką posługuje się Krasiński, sprawia, że ma się ochotę na więcej.   

„Powieści gotyckie” to intrygująca książka, zwłaszcza dla kogoś, kto gustuje w gotycyzmie. Przystępując do lektury, trzeba być przygotowanym na dramatyczne sceny i na to, że trup ściele się gęsto. Coś, co można by nazwać estetyką okropności, wyziera niemal z każdej strony.

Od czasu, kiedy Krasiński wydawał swój utwór, sporo w literaturze się zmieniło. To, co niegdyś wywoływało przerażenie, dzisiaj niekoniecznie musi budzić grozę. Nie znaczy to jednak, że „Powieści gotyckie” źle się zestarzały – są to tak specyficzne teksty, tak ściśle wpisujące się w pewien kanon, że błędem byłoby ocenianie ich przez pryzmat współczesności. Właściwiej, jak sądzę, będzie potraktować je jako świadectwo pewnej epoki, tudzież przejaw literackich fascynacji człowieka, który za sprawą późniejszych utworów miał zapewnić sobie status trzeciego wieszcza.

 

 

 

Universitas

Kraków 2003

7/10



[1] Zygmunt Krasiński, Grób rodziny Reichstalów. Powieść oryginalna z dziejów wojny trzydziestoletniej [w tegoż:] Powieści gotyckie. Universitas, Kraków 2003, s. 58.

Komentarze

  1. Coś podobnego, Krasiński i taka makabryczna tematyka! Ten autor kojarzył mi się wyłącznie z dramatami i listami, nie wiedziałam, że ma w dorobku utwory z motywem grozy. Ciekawe, czy napisał takich opowiadań więcej. Rozejrzę się za nimi, bo motywy gotyckie bardzo lubię. :)
    Zbisława – szkoda, że to staropolskie imię wyginęło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też byłam (mile) zaskoczona. Książkę polecam z wielu względów. Jest niebanalna, pięknie napisana, no i można ją chyba uznać za literacką ciekawostkę. Skromne rozmiary czynią z niej lekturę na jeden wieczór, ale w pamięci pozostaje na dłużej. :)

      Usuń
  2. Jest jeszcze książka "Mściwy karzeł i inne opowieści". Opowieści z dreszczykiem zajmują ponad czterysta stron :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam o tym. Bardzo dziękuję za podpowiedź. Poszukam! :)

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że te utwory przewinęły się gdzieś przez moje studia filologiczne, ale niestety nie omawialiśmy ich dokładnie ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zetknęłam się z "Powieściami" dopiero niedawno.To, że nie omawia się ich na studiach, raczej mnie nie dziwi. W przypadku tej książki etykieta "Klasyka mniej znana" wcale nie jest na wyrost. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz