Kazuo Ishiguro – „Klara i słońce”


Pan Capaldi uważał, że w Josie nie ma nic szczególnego, czego nie dałoby się kontynuować. Mówił Matce, że bardzo długo szukał i niczego takiego nie znalazł. Lecz teraz sądzę, że szukał w niewłaściwym miejscu. Było coś bardzo szczególnego, ale nie znajdowało się wcale w Josie. Było w tych, którzy ją kochali”[1].

 

„Klara i słońce” to pierwsza ponoblowska powieść brytyjskiego pisarza japońskiego pochodzenia Kazuo Ishigury. W Polsce ukazała się stosunkowo niedawno, bo w 2021 roku.

Książka jest o tyle specyficzna, że akcja toczy się w dystopijnym świecie, w jakimś niedoprecyzowanym miejscu w Stanach Zjednoczonych, w bliżej nieokreślonej (aczkolwiek niezbyt odległej) przyszłości.

Narracja, podobnie jak miało to miejsce w „Okruchach dnia” (które zrecenzowałam jakiś czas temu), prowadzona jest w pierwszej osobie. Tym razem jednak Ishiguro zastosował bardzo ciekawy zabieg i narratorem uczynił… maszynę.

Na opisane w powieści wypadki patrzymy oczami tytułowej Klary. I to w niej skupiają się jak w soczewce tematy, z którymi Ishiguro się mierzy i do zmierzenia się z którymi zachęca również czytelnika.

Po pierwsze, Klara jest robotem o ludzkich cechach, wyposażonym w sztuczną inteligencję. Pojawia się więc problem rozwoju technologii i jej wpływu na ludzkie życie. Jak właściwie należy postrzegać sztuczną inteligencję? Czy jest ona dla człowieka zagrożeniem, czy raczej szansą?

Po drugie, Klara została stworzona jako SP, Sztuczna Przyjaciółka. Zadaniem Sztucznych Przyjaciół jest dotrzymywanie towarzystwa i sprawowanie opieki nad nastoletnimi ludźmi, których rodziców stać na zakup takich robotów. I tutaj otwiera się kolejne pole do dyskusji: czy postępująca technologizacja skaże nas na samotność? Czy można zastąpić drugiego człowieka maszyną?

Klarę poznajemy w chwili, gdy czeka w sklepie na „swoją” nastolatkę. W międzyczasie pilnie wpatruje się w witrynę, ponieważ – w przeciwieństwie do innych SP – jest bardzo ciekawa świata. Chłonąc promienie słońca, które są dla robotów bezcenne jako źródło substancji odżywczych, przygląda się wszystkiemu, co dzieje się na ulicy, i wysnuwa wnioski. Jej pragnienie zdobywania wiedzy wprawia w dumę kierowniczkę sklepu, która wydaje się mieć dla Klary szczególne względy, mimo że nie jest ona robotem najnowszej generacji.

Pewnego dnia Klara znajduje nabywcę i trafia do domu nastoletniej dziewczynki o imieniu Josie, żeby się nią opiekować i jej służyć. Przeniesiona do nowego środowiska, szybko udowadnia, że jest zdolna nie tylko do empatii, lecz także do poświęceń. Josie poważnie choruje i Klara za wszelką cenę chce jej pomóc. Wierzy, że słońce, którego dobroczynne działanie obserwowała jeszcze z witryny sklepowej, może przywrócić nastolatce zdrowie, i dla osiągnięcia tego celu gotowa jest poświęcić samą siebie.

Ishiguro nie demonizuje więc sztucznej inteligencji. Zdaje się raczej sugerować, że, odpowiednio wykorzystana, może ona stać się wielkim sprzymierzeńcem człowieka. Wizja przyszłego świata nie jest jednak zbyt zachęcająca: jest to świat, w którym brakuje czasu na realną bliskość (matka Josie ciągle jest w biegu, a nastolatkowie widują się głównie podczas [znienawidzonych] spotkań integracyjnych) i w którym dzieci są poddawane korektom genetycznym, aby mieć szansę na zdobycie wykształcenia. Na tych, którzy z jakichś powodów się na to nie godzą, patrzy się z nieufnością, a czasem wręcz ze współczuciem.

Jednym z ciekawszych motywów powieści jest motyw słońca. Będąc jeszcze w sklepie, Klara zauważa, że pomogło ono żebrzącemu mężczyźnie i jego psu, i od tamtej pory otacza je czcią tak nabożną, że można by uznać, że wprowadzając ten wątek, Ishiguro wprowadza do książki jakąś namiastkę religii. A zarazem podkreśla wyjątkowość swojej narratorki. Bo czy kiedykolwiek słyszano o robocie, który samodzielnie nauczyłby się modlić?

Opisy słońca, które zalewa wszystko swoim światłem i które zmienia się w zależności od pory dnia, raz intensywnie pomarańczowe, innym razem blade, dodają powieści uroku.

Czas spędzony przy lekturze tej książki był dobrze spędzonym czasem, choć muszę przyznać, że „Okruchy dnia” bardziej do mnie przemówiły. Zapewne wynika to z portretów bohaterów, które w „Okruchach” są bardziej pogłębione. Klara wzbudza sympatię, ale będąc robotem, nie potrafi dostrzec ani oddać psychologicznych niuansów, które sprawiają, że ta czy inna postać staje się wyjątkowa.

„Klara i słońce” to sprawnie napisana opowieść o poświęceniu i przyjaźni. Osadzona w przyszłości, ma jednak uniwersalną wymowę, a płynący z niej morał nastraja optymistycznie: roboty, nawet te najbardziej zaawansowane technologicznie, nigdy nie będą w stanie zastąpić ludzi, ponieważ wyjątkowość człowieka kryje się nie tyle w nim samym, ile w oczach tych, dla których ów człowiek jest ważny.    

 

 

 

Wydawnictwo Albatros

Warszawa 2021

Tłumaczył Andrzej Szulc 

6/10

 

 



[1] Kazuo ishiguro, Klara i słońce, tłum. AndrzejSzulc. Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021, s. 318.

Komentarze