„Od dawna marzyłam o tym, by do życia potrzebne były mi wyłącznie wiatr, słońce i woda”[1].
„Mistrzowie opowieści. O kobiecie” to arcyciekawy zbiór, w którym zebrano dwadzieścia kilka opowiadań. Teksty – jak zapowiada tytuł – są poświęcone kobietom, ich doświadczeniom i problemom, i w większości wyszły spod pióra kobiet. Grono autorek jest znamienite – Virginia Woolf, Tove Jansson, Margaret Atwood, Selma Lagerlöf, Herta Müller…
W zbiorze znalazł się również utwór zeszłorocznej laureatki literackiej Nagrody Nobla, Han Kang. Tytuł opowiadania – „Owoce mojej kobiety” – brzmi dość enigmatycznie i ta kryjąca się w nim tajemniczość budzi zaciekawienie. O jakie owoce może chodzić? Czy jest to metafora? A jeżeli tak, to do czego się odnosi?
Tytułową kobietą jest dwudziestoośmioletnia Koreanka, która wiedzie normalne, zdawałoby się, życie. Mieszka w bloku, w mieszkaniu na dwunastym piętrze, które od czterech lat dzieli z mężem. Małżonkowie żyją zgodnie. On pracuje, ona zajmuje się domem. W ich relacjach brakuje namiętności, którą odczuwali tuż po ślubie, a w miejsce żaru stopniowo wkrada się rutyna, ale nadal tworzą zgrane stadło. Wszystko zaczyna się komplikować pewnego dnia w końcu maja, kiedy to żona zauważa na skórze jasnozielone plamy. Siniaki budzą jej niepokój, ponieważ powiększają się zamiast znikać. Co więcej, w posiniaczonych miejscach brakuje czucia. Mąż początkowo bagatelizuje całą sprawę, ale sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Niewytłumaczalny proces postępuje coraz bardziej i w końcu staje się jasne, że kobieta zamienia się… w drzewo.
Wypadki, które stanowią treść tego osobliwego opowiadania, opisywane są przede wszystkim z perspektywy męża głównej bohaterki. To on pełni funkcję narratora. Nie jest to człowiek, który wzbudzałby w czytelniku sympatię – i chodzi tu nie tyle o nader oszczędny styl, o powściągliwość, która nie licuje z dramatyczną wymową relacjonowanych wydarzeń, ile o stosunek do poślubionej kobiety. W pierwszej chwili mąż składa pojawienie się siniaków na karb niefrasobliwości żony: przypuszcza, że „wczesnym wieczorem wybudziła się ze snu, nie do końca przytomna wyszła na ulicę i wpadła na jadący wolno samochód albo potknęła się i spadła z nieoświetlonych schodów ewakuacyjnych” (s. 369). Później, kiedy żona prosi go, żeby poszedł z nią do lekarza, odmawia. „Znasz swoje ciało, więc czy to nie ty powinnaś o siebie zadbać?” (s. 383), pyta. Choroba żony jest dla niego dużą niedogodnością, czymś, co zakłóca jego spokój i wprowadza zamieszanie do wygodnej egzystencji, jaką wiódł do tej pory. „Ostatnie trzy lata były najprzyjemniejszym i najspokojniejszym okresem mojego życia. Praca nie była ani wyczerpująca, ani banalnie prosta, właściciel mieszkania nie żądał na szczęście większego depozytu, mieliśmy już prawie zebrany wkład własny na nowe mieszkanie, a żona była mi wierna, nawet jeśli nie wyróżniała się szczególnym wdziękiem – to wszystko koiło moje zmęczone ciało jak gorąca woda wypełniająca po brzegi odpowiednio podgrzaną wannę” (s. 382).
Rzeczą, która w opowiadaniu Han Kang zrobiła na mnie największe wrażenie, jest bardzo przemyślana (i misternie zrealizowana) konstrukcja. Oto przyglądamy się młodej kobiecie oczyma mężczyzny, który po czterech latach życia pod jednym dachem przestał patrzeć na swoją partnerkę przez różowe okulary i teraz trzeźwo ocenia jej wygląd, jej wady i zalety, zmiany zachodzące w jej ciele i zachowaniu. Obserwujemy małżonków w rozmaitych sytuacjach codziennych (leniwe czytanie niedzielnej gazety porannej, wspólne posiłki, rozwieszanie prania na balkonie…), czytamy strzępki ich dialogów. Z czasem jednak portret głównej bohaterki poszerza się o nowe aspekty. Dowiadujemy się tego i owego o jej przeszłości, poznajemy szczegóły, które z początku wydają się nie mieć większego znaczenia, ale w ostatecznym rozrachunku okazują się istotne – jak to (błahe z pozoru) wyznanie: „Chcę przeżyć życie bez zapuszczania korzeni” (s. 379). Zaczynamy lepiej rozumieć tragizm losu kobiety, która przed laty zrezygnowała z pracy w wydawnictwie, ponieważ pragnęła wyjechać z rodzinnego kraju i „wymienić chorą krew, która zapycha jej żyły”, „oczyścić zniszczone płuca powietrzem wolności” (s. 376). Chciała cieszyć się swobodą i umrzeć jako wolna istota, ale zamiast tego ugrzęzła w mieszkaniu, w którym nawet starannie pielęgnowane rośliny marnieją i schną.
Wreszcie, na ostatnich stronach, niespodziewanie otwiera się nowy horyzont. „On płacze i złości się, gdy patrzy, jak usycham. Wiesz sama: poza mną nie ma żadnej rodziny” (s. 393) – tak główna bohaterka pisze o swoim mężu w liście do matki. Im dalej brniemy w tekst, tym bardziej staje się oczywiste, że ta osobliwa opowieść jest w gruncie rzeczy kolejną wariacją na zgłębiany od wielu wieków temat: problem samotności, nieprzystosowania i paraliżującego lęku przed utratą drugiego człowieka.
A wszystko to opisane jest w sposób powściągliwy i precyzyjny. W opowiadaniu nie ma patosu ani emfazy, jest za to subtelność, której tak bardzo brakowało mi w innym tekście koreańskiej noblistki – w „Wegetariance”.
Han Kang udowadnia, że potrafi urzekać słowem. W nieobszernym utworze, jakim są „Owoce mojej kobiety”, znalazło się miejsce na kilka naprawdę niebanalnych metafor i porównań. Oto jak narrator opisuje na przykład głos swojej żony: „Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, to właśnie jej głos najbardziej przypadł mi do gustu. Może to bezsensowne porównanie, ale pomyślałem, że przypomina pracowicie pokryty laką, nabłyszczany stolik, na którym podaje się herbatę i ciastka. Traktowany z troską wytworny stoliczek, który wystawia się dla wyjątkowych gości, na którym pragnie się postawić najlepszą herbatę i najlepszy serwis” (s. 379).
„Owoce mojej kobiety” to głęboko metaforyczny tekst o samotności, o rozpaczliwej tęsknocie za wolnością i o tragizmie losu człowieka, który z jakichś powodów nie może zrealizować swoich pragnień i coraz bardziej grzęźnie w rzeczywistości, która go przytłacza. Tekst znalazł się w antologii „O kobiecie”, ale to zawężenie nie oddaje sprawiedliwości jego głęboko uniwersalnej wymowie.
Opowiadanie skłania do zadumy i do przyjrzenia się własnemu życiu. Na pewno warto dać mu szansę. Szczerze polecam!
Wielka Litera
Warszawa 2023
Tłumaczyła Justyna Najbar-Miller
7/10
[1] Han Kang, Owoce mojej kobiety, tłum. Justyna Najbar-Miller [w:] Mistrzowie opowieści. O kobiecie. Wielka Litera, Warszawa 2023, s. 389.
Dobrze, że autorka potrafi jednak pisać subtelnie. Kobieta zamieniająca się w drzewo – czuję się bardzo zaciekawiona i na pewno sięgnę po to opowiadanie. :) A wiesz, że istnieje bardzo rzadka choroba o nazwie dysplazja Lewandowsky'ego-Lutza, polegająca na tym, że na ciele pojawiają się zmiany przypominające wyglądem korę drzewa? Okropny widok i okropne cierpienie...
OdpowiedzUsuńPolecam, to naprawdę niebanalny utwór. Dokładnie ten sam motyw - zamiany w drzewo - pojawia się w "Wegetariance". Jakby opowiadanie miało być preludium do powieści... Ciekawe, skąd wzięła się u Han Kang potrzeba powracania do tak dziwnego tematu.
UsuńO chorobie nie miałam pojęcia, ale poszukałam sobie informacji w sieci i, w istocie, widok wywołuje ciarki.