Knut Hamsun – „Pod jesienną gwiazdą”

Książka na tle lasu


Pod jesienną gwiazdą” Knuta Hamsuna to jedna z tych powieści, których specyfika sprawia, że nie do końca wiadomo, czy ich interpretacja jest dziecinnie prosta, czy może zadziwiająco trudna.

Książka, jak informuje wydawca, stanowi pierwszą część tak zwanej trylogii wędrowca. W istocie, czytając, śledzimy perypetie człowieka o imieniu Knut, którego sposobem na życie wydaje się być przemieszczanie z miejsca na  miejsce.

Głównego bohatera, będącego zarazem narratorem powieści, spowija aura tajemniczości. Jest to mężczyzna, który pierwszą młodość ma już za sobą, ale nie osiągnął jeszcze wieku średniego. O jego pochodzeniu – jakkolwiek imię jednoznacznie wskazuje na powiązania z autorem – wiemy bardzo niewiele. To samo można by powiedzieć o wykształceniu. Bohater nie boi się ciężkich robót fizycznych (wiemy, że w przeszłości był zatrudniony przy budowie drogi w Skreia), ale kompetencje, którymi się wykazuje, konstruując wodociąg albo własny model piły do wycinki drzew, dowodzą, że jest człowiekiem gruntownie wykształconym.  

Jedynym rysem, co do którego nie musimy snuć domysłów, bo sam bohater ustawicznie nam o nim przypomina, jest jego choroba. Knut cierpi na neurastenię i tymi zaburzeniami tłumaczy nie tylko decyzje, które podejmuje, lecz także osobliwe stany, w które co i rusz zdarza mu się popadać. 

My poznajemy go w momencie, gdy, porzuciwszy miejskie życie, przybywa na wyspę w poszukiwaniu pracy. Od tej chwili wędruje od domu do domu z nadzieją, że znajdzie jakieś zajęcie. Choć właściwie określenie „wędrowiec” nie do końca jest tu adekwatne, bo Knut nie ma żadnego celu – idzie przed siebie, licząc na łut szczęścia, i bardziej niż wędrowca przypomina tułacza. Ima się rozmaitych zajęć – buduje studnię, konstruuje wodociąg, wycina drzewa, w razie potrzeby wozi damy do miasta… Krótko mówiąc, robi to, co akurat jest potrzebne. A przy tym okazuje się zadziwiająco kochliwy.

Motywem, który ustawicznie powraca, jest motyw związków z przyrodą. Bohater przybywa na wyspę jesienią, w samą porę, żeby zachwycać się obsypaną dojrzałymi koralami jarzębiną, i od początku czuje się tam jak u siebie.

„Chodzę tu i nucę, jestem wzruszony, przejmuję się każdym kamieniem, każdym źdźbłem trawy, a one zdają się odpłacać mi tym samym. Jesteśmy znajomymi. Kiedy idę tą zarośniętą ścieżką przez las, moje serce drży w jakiejś nieziemskiej radości”[1].      

Natura daje mu ukojenie, jest azylem, ucieczką od problemów dnia codziennego, krępujących uczuć i natłoku myśli.

„Wymknąłem się znowu do lasu, do wielkiego mrowiska, i dopóki jeszcze coś widziałem, obserwowałem jego mieszkanki. Później siedziałem, wsłuchując się w odgłosy spadających szyszek i kiści jarzębin. Nuciłem, szeptałem sam do siebie i rozmyślałem, raz po raz musiałem wstawać i poruszać się trochę ze względu na dojmujący chłód. Godziny mijały, nastała noc (…). Chodziłem z gołą głową, a z wysokiego nieba spoglądały na mnie gwiazdy” (s. 39–40).

Pośród leśnych ostępów, sam na sam z przyrodą, bohater czuje się dalece swobodniej aniżeli pośród ludzi. Jest pod tym względem łudząco podobny do Thomasa Glahna z powieści „Pan”, choć w tej drugiej książce opisy przyrody są mocniej rozbudowane, bardziej poetyckie i, ogólnie rzecz biorąc, odgrywają większą rolę aniżeli w „Pod jesienną gwiazdą”.

Wyobcowanie i poczucie zagubienia w cywilizowanym świecie to zresztą w twórczości Hamsuna częsty motyw. Odnajdujemy go również w „Głodzie”. Nawiasem mówiąc, podobieństw pomiędzy narratorem tamtej powieści a narratorem „Pod jesienną gwiazdą” jest więcej – łączy ich na przykład zdumiewająca niefrasobliwość, z jaką pomimo niepewności jutra wydają z trudem zdobyte pieniądze (Knut inwestuje znaczną część funduszy w maszynę do szycia, którą następnie ofiarowuje poznanej przypadkiem młodej dziewczynie).

Jednakowoż, choć analogii nie brakuje, wzdragałabym się przed stawianiem tych trzech powieści na jednej półce. Nie odnalazłam w recenzowanej książce ani typowego dla „Pana” liryzmu opisów, ani głębi psychologicznego portretu, która tak urzekła mnie w „Głodzie”.

Hamsun wyposaża swojego bohatera w cechy, które czynią z niego dość nietuzinkową postać. Pojawiają się nawet elementy makabryczne – jak nocne wizyty na cmentarzu w poszukiwaniu trupa, którego paznokieć mógłby posłużyć jako część fajki i który ukazuje się potem w snach pod postacią upiora. Nieprzekonujący wydaje się natomiast sposób, w jaki bohater przeżywa miłosne perypetie. Egzaltacja, z jaką mówi – czy raczej: myśli – o swoich bogdankach, bardziej przystoi nastolatce niż mężczyźnie, który pierwsze miłosne uniesienia ma już dawno za sobą.  

„Pod jesienną gwiazdą” to powieść o poszukiwaniu sensu życia… i w części samego siebie. O wyobcowaniu i nieumiejętności nawiązania głębszego porozumienia z drugim człowiekiem. O tym, że nie można uciec przed samym sobą i że natura nie zawsze jest remedium na zadawnione problemy. Książka jest sprawnie napisana i świetnie przetłumaczona, nie odnalazłam w niej jednak głębi, która zachwyciła mnie we wcześniejszych powieściach Hamsuna.

Jednakowoż cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Bądź co bądź, to noblista.

 

 

 

 

Czuły Barbarzyńca Press

Warszawa 2021

Tłumaczyła Anna Marciniakówna

6/10 

 

   



[1] Knut Hamsun, Pod jesienną gwiazdą, tłum. Anna Marciniakówna. Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2021, s. 5.

Komentarze

  1. Jak widzimy, każdy autor ma mocniejsze i słabsze utwory, noblista nie pozostaje wyjątkiem:), to takie naturalne i ludzkie. Doceniam to, że poprzez kreację głównego bohatera, człowieka samotnego, zagubionego w świecie ludzkich relacji pomimo wykształcenia i inteligencji, pisarz stworzył przestrzeń dla takich nieco nieprzystających do życia ekscentryków. Być może wpuścił nas trochę i do swojego wewnętrznego świata pozwalając zbliżyć się do samego siebie? Osobiście lubię zgłębiać wnętrze autora poprzez jego dzieło i tak też odczytałam ten utwór. W porównaniu do innych lektur Hamsuna ta pozycja mnie nie oczarowała, ale, co znamienne, dobrze ją zapamiętałam. Miło było przeczytać Twoją świetnie napisaną recenzję, bogatą w odniesienia do innych pozycji autora i porównania literackich bohaterów jego książek. Dziękuję za to i życzę miłego niedzielnego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ta książka nie oczarowała, zwłaszcza że zabierałam się za nią, będąc jeszcze pod wrażeniem "Pana", na tle którego 'Pod jesienną gwiazdą" wypada w moim mniemaniu raczej blado. Być może gdyby kolejność była odwrotna, odbiór byłby nieco inny... trudno powiedzieć.
      W powieści jest, jak sądzę, sporo autobiografii.
      Ostatnio przeczytałam gdzieś - zdaje się, że w książce Urbanka o Brzechwie - takie mnie więcej stwierdzenie, że każda autobiografia jest w połowie powieścią, ale za to każda powieść jest w połowie autobiografią. Myślę, że do "Pod jesienną gwiazdą" te słowa pasują jak ulał. :)

      Miłego wieczoru, Małgosiu, i serdecznie dziękuję za przemiły komentarz! :)

      Usuń

Prześlij komentarz