Francis Scott Fitzgerald – „Ostrożnie, proszę!”

Książka na tle innych książek

Recenzja dotyczy książki, która ukazała się niedawno, bo w tym roku, i którą wskutek swoich literackich zamiłowań przeczytałam z wypiekami na twarzy, bo choć autor zmarł przed przeszło osiemdziesięciu laty, to teksty, o których mowa, dopiero teraz doczekały się polskiego tłumaczenia. 

W tomiku pt. „Ostrożnie, proszę!” Francisa Scotta Fitzgeralda znalazły się trzy artykuły, które autor „Wielkiego Gatsby’ego” napisał pierwotnie dla magazynu „Esquire”, niepublikowane wcześniej eseje, a także – i to jest prawdziwa perełka – tekst, który Francis Scott i jego żona, Zelda, napisali „na cztery ręce”.  

Jako że wszystkie teksty powstały w latach trzydziestych, może nie od rzeczy będzie napisać dwa słowa na temat tamtego okresu. Był to dla Fitzgeralda czas wytężonej pracy. Michał Sprusiński we wstępie do „Listów do córki” tłumaczył: „Jeśli przejrzymy listę prozy pisanej w okresie dekady od 1930 roku aż do śmierci w grudniu 1940 roku (…), wypadnie ostro przekreślić mit o życiu coraz bardziej podlegającemu nałogowi. Jeden tylko przykład: rok 1934. W dziesięć miesięcy – a jest w złej formie – trzy nowele dla «Post» (plus jedna odrzucona przez magazyn), dwa teksty prozą dla «Redbook», opracowanie trzech artykułów Zeldy dla «Esquire’a», słuchowisko radiowe, scenariusz z własnej powieści «Czuła jest noc», pięć innych szkiców nowelistycznych”[1].   

Tomik można by podzielić na trzy części. Dwa pierwsze eseje („Echa Ery Jazzu” i „Moje utracone miasto”) są, owszem, pisane z subiektywnej perspektywy autora, Fitzgerald występuje w nich jednak w roli, z której zasłynął – jako kronikarz ery jazzu. Później pojawia się wspólny tekst Francisa Scotta i Zeldy, „Zaprowadź pana i panią F. do numeru…”, znakomicie spisujący się w roli interludium. Wreszcie następują cztery bardzo osobiste teksty – „Rozpad”, „Trzeba się pozbierać”, tytułowy „Ostrożnie, proszę!” oraz „Szybki sukces”. Tomik zamyka „Sen i jawa”, bardzo osobliwy drobiazg, poświęcony, jak łatwo się domyślić, problemom z bezsennością.

Układ zbiorku jest dogłębnie przemyślany – im dalej brnie się w lekturę, tym bardziej jest to widoczne.

„Echa ery jazzu” są próbą zrozumienia, czym w istocie były lata dwudzieste ubiegłego wieku i na czym polegał ich fenomen. Fitzgerald udowadnia, że nie na darmo nazywano go kronikarzem owej ery – tekst skrzy się kolorami i obfituje w szczegóły, które z pewnością zainteresują miłośników tamtej barwnej epoki. Esej powstał w roku 1931 i autor sam przyznaje, że „jest jeszcze zbyt wcześnie, aby pisać o Erze Jazzu z dystansem i nie być posądzonym o przedwczesną arteriosklerozę”[2]. Zaraz jednak dodaje: „Era Jazzu jest dzisiaj równie martwa, jak martwe były Żółte Lata Dziewięćdziesiąte w 1902 roku”.  

Fitzgerald zgrabnie uchyla przed nami drzwi do Ameryki sprzed stu lat. Wyjaśnia, co sprawiło, że lata dwudzieste były tak beztroską epoką, jakie książki miały wpływ na ówczesne rozluźnienie obyczajów, kim były tak zwane flapperki (których literackim uosobieniem stała się u Fitzgeralda Gloria Gilbert, główna bohaterka powieści „Piękni i przeklęci”), i dlaczego ów kolorowy świat musiał się załamać pod ciężarem wielkiego krachu 1929 roku.

Tekst jest suto zaprawiony nostalgią, wynikającą nie tylko ze specyfiki tamtych czasów, lecz także z tego, że  były to dla autora czasy młodości. „Dzisiaj łatwo jest moralizować”, pisze Fitzgerald, „ale przyjemnie było mieć dwadzieścia kilka lat w tym pozbawionym wstrząsów i zmartwień okresie. Nawet kiedy człowiek był spłukany, nie martwił się o pieniądze, ponieważ wokół było ich w bród. Urok, sława, zwykłe dobre maniery liczyły się w towarzystwie bardziej niż mamona” (s. 19).  

Nostalgia dominuje również w „Moim utraconym mieście”. Ten bardzo wytrawnie napisany nieobszerny tekst ma charakter wspomnieniowy i jest trzeźwym peanem na cześć Nowego Jorku. Trzeźwym, bo Fitzgerald ukazuje w nim blaski i cienie miasta, peanem, bo dotyczy miejsc, które autor znał, kochał i – mimo że strawił znaczną część życia na podróżach – traktował jak dom. W Nowym Jorku młody Francis Scott dobijał się do drzwi pisarskiej kariery, a potem, po opublikowaniu powieści pt. „Po tej stronie raju”, odnosił pierwsze sukcesy.       

„Zaprowadź pana i panią F. do numeru…” jest swego rodzaju dziennikiem z podróży. Fitzgeraldowie opowiadają w nim o swoich wojażach po Ameryce, Europie (często bywali na francuskiej riwierze), a nawet północnej Afryce. Tekst – jak sugeruje tytuł – pisany jest z perspektywy gości hotelowych, ale obfituje także w inne ciekawostki. Dowiadujemy się, co Francis Scott i Zelda czytali, z kim się spotykali, co jedli, jak postrzegali kolejne odwiedzane miasta. A jako że wspomnienia obejmują lata 1921–1934, odkrywamy ponadto, jak Paryż i inne regularnie odwiedzane miejsca zmieniały się wraz z upływem czasu.

Eseje „Rozpad”, „Trzeba się pozbierać”, „Ostrożnie, proszę!” i „Szybki sukces” są najciekawszą może częścią zbiorku, ponieważ autor dokonuje w nich wiwisekcji na samym sobie. Wyjaśnia, co doprowadziło go do głębokiego kryzysu, w jaki sposób udało mu się z niego wyjść i jakie wnioski wysnuł z tamtej „lekcji”. Tym sposobem powstaje krótkie studium jednostki, która boryka się z poczuciem osamotnienia, wypalenia, rozgoryczenia i zawodu.

„W poprzednim artykule piszący te słowa powrócił pamięcią do chwili, gdy uświadomił sobie, że to, co miał przed sobą, nie było tym daniem, które zamówił na piątą dekadę życia” (s. 75).

Jest w tym zapewne jakaś kreacja, ale też rozbrajająca szczerość. Fitzgerald pozwala nam zajrzeć za zasłonę, poza pozory, zobaczyć nie pisarza, ale człowieka. Chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że mówienie o tym ma dla niego efekt katartyczny, pozwala zamknąć pewien rozdział, podsumować go i pójść dalej.

Nad całą książką unosi się duch nostalgii, tęsknoty za tym, co bezpowrotnie przeminęło. Eseje dobrze jest czytać, wiedząc co nieco o ich autorze, ponieważ taka wiedza pozwala dostrzec i rozszyfrować powplatane tu i ówdzie tropy. Można na przykład odkryć, że dziewczyna z Alabamy, na której listy z drżeniem serca czekał w Nowym Jorku młody Francis Scott, to nie kto inny jak jego późniejsza żona, pochodząca z Montgomery Zelda Sayre, i że wielebny Fay, o którym Fitzgerald nadmienia, to ojciec Signourey Fay, mentor pisarza, tudzież pierwowzór znakomicie wykreowanej postaci Thayera  Darcy’ego,  mentora Amory’ego Blaine’a z „Po tej stronie raju”. Ale lektura i bez tego jest bardzo ciekawa. Miłośnicy Fitzgeralda zobaczą w niej autora od innej strony i dowiedzą się, w jakich okolicznościach powstawała ta czy inna powieść… a wszystko to bezpośrednio, z pierwszej ręki. Tych zaś, których niekoniecznie interesuje twórca „Wielkiego Gatsby’ego”, zainteresuje być może ciekawy portret Ameryki lat dwudziestych, z całą jej złożonością i specyfiką.

Świetnie się stało, że zbiór „Ostrożnie, proszę!” ujrzał światło dzienne i że istnieją wydawnictwa gotowe publikować taką – niszową bądź co bądź – literaturę. Dla mnie to była czytelnicza uczta.

Chapeau.     

 

 

Czuły Barbarzyńca Press

Warszawa 2024

Tłumaczył Bartłomiej Madej

9/10

 

Francis Scott Fitzgerald - "Ciekawy przypadek Beniamina Buttona i inne opowiadania" 

Francis Scott Fitzgerald - "Czuła jest noc"

Francis Scott Fitzgerald - "Listy do córki"  

Francis Scott Fitzgerald - "Piękni i przeklęci" 

Francis Scott Fitzgerald - "Po tej stronie raju"  

Francis Scott Fitzgerald - "Wielki Gatsby" 



[1] Michał Sprusiński: Wstęp [w:] Francis Scott Fitzgerald, Listy do córki, tłum. Ariadna Demkowska-Bohdziewicz. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 6.

[2] Francis Scott Fitzgerald, Ostrożnie, proszę!, tłum. Bartłomiej Madej. Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2024, s. 7. 

Komentarze

  1. Z radością przeczytałam recenzję tej wydawniczej perełki. Jeszcze nie miałam okazji po nią sięgnąć, ale niebawem się to zmieni. Poczekam, aż książka pojawi się w mojej bibliotece.
    Dziękuję za recenzję. Też cenię sobie Fitzgeralda, więc z zainteresowaniem zagłębię się w lekturze. Czuję, że pozwoli ona inaczej spojrzeć na twórczość Francisa Scotta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i budujące słowa. :)
      Warto poczekać, bo jeśli zna się twórczość Fitzgeralda, to ta książka znakomicie dopełnia obrazu. Życzę miłej lektury i jestem ciekawa, jakie też wywrze na Tobie wrażenie. :)

      Usuń
  2. Tak znakomicie napisana recenzja świadczy o wielkiej fascynacji osobą Francisa Scotta Fitzgeralda. Czytając wnikliwie wszystkie szczegóły i ciekawostki, które nam przybliżyłaś, uświadamiam sobie jak mało znam Fitzgeralda. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie czas i na tego pisarza. Tymczasem poznaję go poprzez recenzowane przez Ciebie utwory i za to serdecznie dziękuję Aniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Ja też mam nadzieję, że kiedyś pochylisz się nad twórczością Fitzgeralda. I że podzielisz się ze mną wrażeniami! Słusznie zauważyłaś, że fascynuje mnie ta postać. Uważam, że był niesamowicie utalentowanym pisarzem. Przemawia do mnie nie tylko jego sposób pisania, ale i samo to, co pisał. Chyba po prostu uosabia to, czego poszukuję w literaturze. :)
      Dobrego dnia, Małgosiu. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. To na pewno ciekawa i warta przeczytania publikacja. Mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć. Jednak najpierw zacznę od „Wielkiego Gatsby’ego”, który wciąż jest moim wielkim wyrzutem sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znakomity pomysł! :) Wspaniała książka. Trochę zazdroszczę, że jeszcze jest przed Tobą. Chętnie poznam wrażenie po lekturze. :)
      Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz