Francis Scott Fitzgerald – „Wielki Gatsby”

Książka, model samochodu, bibeloty
 

Jest w zbiorze opowiadań Ernesta Hemingwaya, zatytułowanym „Ruchome święto”, tekst poświęcony Francisowi Scottowi Fitzgeraldowi. Pisarze, uznawani za czołowych przedstawicieli tzw. „straconego pokolenia”, byli swego czasu przyjaciółmi, a utwór, o którym mowa, wieńczy znamienny akapit:  

„Kiedy skończyłem książkę, wiedziałem, że cokolwiek Scott zrobi, czy jak się zachowa, muszę pamiętać, że to jest coś w rodzaju choroby, pomagać mu, jak potrafię, i starać się być dobrym przyjacielem. Miał wielu dobrych, bardzo dobrych przyjaciół, więcej niż ktokolwiek, kogo znałem. Ale zaciągnąłem się jako jeszcze jeden, czy mogłem mu się na coś przydać, czy nie. Byłem pewny, że jeśli potrafił napisać tak świetną książkę jak «Wielki Gatsby», to potrafi napisać nawet lepszą”[1].

Wielu krytyków uważa, że książka „Czuła jest noc” z 1934 roku jest najwybitniejszą pozycją w dorobku Fitzgeralda, ale to „Wielki Gatsby” zyskał największą popularność (w jakimś stopniu zapewne ugruntowaną przez film sprzed dekady, z Leonardem DiCapriem w roli głównej).

Jest to porywająca opowieść o miłości, dla której człowiek jest  gotowy na wszystko (czasem), o przyjaźni, który bywa złudna (niekiedy), o marzeniach, które warto realizować (przeważnie), i o pieniądzach, które wprawdzie nie dają szczęścia, ale przysparzają popularności (zawsze).

Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, przez młodego mężczyznę o nazwisku Carraway, który przyjeżdża do Nowego Jorku („jednej z najdziwniejszych osad Ameryki Północnej”), wynajmuje niewielki dom na West Egg i zatrudnia się jako makler giełdowy. Jego sąsiadem okazuje się tytułowy Gatsby.

Carraway nie od razu poznaje Gatsby’ego. Z początku gromadzi informacje o nim „pokątnie”, niemal mimochodem, od osób trzecich. Wie, że Gatsby jest bajecznie bogaty, że mieszka w luksusowej rezydencji z basenem i że regularnie wydaje wystawne przyjęcia, na które zjeżdżają nieprzebrane tłumy gości, często zupełnie przypadkowych osób. Zamożność i zdumiewająca hojność działają na wyobraźnię, ale też wprawiają w ruch języki. O Gatsbym krążą niesłychane historie. Narrator zbiera je i przekazuje, budując tym samym napięcie i czyniąc pojawienie się tytułowego bohatera, który – co znamienne – wkracza do akcji dosyć późno, bardziej spektakularnym.

Właściwa fabuła koncentruje się wokół perypetii Gatsby’ego, który dorobił się wielkiej fortuny, opętany jednym pragnieniem: liczył na to, że kobieta, którą przed laty pokochał jako niezamożny żołnierz i która w międzyczasie zdążyła poślubić innego mężczyznę, wróci do niego i zostanie z nim na zawsze.

Tłem dla tej niezbyt wyszukanej historii jest Nowy Jork lat dwudziestych. Fitzgerald z niesłychaną werwą kreśli portret tej barwnej, chaotycznej, upojnej epoki, ery jazzu, wystawnych przyjęć, eleganckich samochodów i zdumiewających karier, złotych czasów tzw. „amerykańskiego snu”, gdy droga od pucybuta do bogacza bywała zadziwiająco krótka.

Środowisko, w którym obraca się narrator, jest środowiskiem zamożnych, zblazowanych młodych Amerykanów, pędzących życie pośród rozrywek, dekadencji, moralnego upadku i pustki, z grubsza tylko maskowanej blichtrem i luksusem.

Wydaje mi się, że tak czy inaczej wszystko jest straszne”, mówi Daisy, czołowa postać tej dramatycznej historii. „Wszyscy tak myślą, najbardziej wykształceni ludzie. A ja to wiem, byłam wszędzie, wszystko widziałam i wszystkiego próbowałam. Jestem zepsuta, o Boże!, jeszcze jak zepsuta!”[2].

Jest w epoce, którą odmalowuje Fitzgerald, coś tragicznego, jakieś straszliwe znużenie, poczucie wypalenia i bezsensu, uderzające tym bardziej, że wszystko wokół epatuje wykwintem i dosytem. Historia Gatsby’ego wpisuje się w ten obraz, nadaje mu konkretnych kształtów.

Ilekroć sięgam po tę książkę, tylekroć uderza mnie artyzm jej autora. Nie ma w tym tekście zbędnych wstawek; każdy element, który gdzieś się przewija, prędzej czy później powraca, okazuje się istotny. Nawet tak błahe, zdawałoby się, rzeczy jak smycz dla psa czy oczy doktora T. J. Eckleburga z przydrożnego afiszu reklamowego. Intryga jest misternie poprowadzona, a bohaterowie – choć w większości irytujący swoim zblazowaniem i pustotą – zapadają w pamięć.

Język jest wspaniały. Fitzgerald jak mało kto potrafi czarować słowem i w zwykłe zdania niemal ukradkiem wplatać prawdziwe perełki.

„O pięćdziesiąt stóp dalej, z cienia otaczającego dom mojego sąsiada, wynurzyła się jakaś postać i stanęła z rękami w kieszeniach, zapatrzona w srebrzysty pieprz rozsypanych gwiazd”.

W „Wielkim Gatsbym” daje się ponadto poznać jako pisarz wprawnie operujący symbolami (zielone światełko!).  Ostatnie zdanie książki zostało wyryte na nagrobku Francisa Scotta i Zeldy (której powieść jest dedykowana) na cmentarzu w Rockville, w stanie Maryland.

„Wielki Gatsby” należy do ścisłego kanonu światowej literatury i choć w przyszłym roku minie sto lat od wydania tej powieści – a epoka jazzu dawno się skończyła – pozostaje ona aktualna i uniwersalna. To klasyka w najlepszym gatunku. 

Czy trzeba ją przeczytać? Oczywiście, że nie trzeba. Tylko… po co odmawiać sobie tej przyjemności?

 

 

 

 

Dom Wydawniczy Rebis

Poznań 2011

Tłumaczyła Ariadna Demkowska-Bohdziewicz

9/10        

   

    

 

Francis Scott Fitzgerald - "Ciekawy przypadek Beniamina Buttona i inne opowiadania" 

Francis Scott Fitzgerald - "Czuła jest noc"    

Francis Scott Fitzgerald - "Listy do córki"  

Francis Scott Fitzgerald - "Ostrożnie, proszę!"          

Francis Scott Fitzgerald - "Piękni i przeklęci"  

Francis Scott Fitzgerald - "Po tej stronie raju"  



[1] Ernest Hemingway, Ruchome święto, tłum. Bronisław Zieliński. Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1966, s. 136.

[2] Francis Scott Fitzgerald, Wielki Gatsby, tłum. Ariadna Demkowska-Bohdziewicz. Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2011, s. 23.

Komentarze

  1. Ja tego autora na razie znam tylko z nazwiska, ale mam w domu kilka jego książek, więc na pewno z czasem po nie sięgnę. Sprawdziłam, jak brzmi zdanie wyryte na nagrobku pisarza. No cóż, bardzo ładnie.
    Piszesz, że według wielu krytyków „Czuła jest noc” to książka jeszcze lepsza niż „Wielki Gatsby”. Widzę, że w Tobie „Czuła jest noc” nie wzbudziła aż tak wielkiego zachwytu – niektóre fragmenty Cię znużyły. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uważam, że "Wielki Gatsby" jest lepszy niż "Czuła jest noc", choć i tę powieść polecam. Szczególnie gorąco zachęcam do lektury "Po tej stronie raju" (to debiutancka powieść) oraz opowiadań. Są naprawdę kunsztowne. Ja generalnie bardzo lubię Fitzgeralda, to chyba mój ulubiony pisarz. :)
      A zdanie z nagrobka rzeczywiście jest bardzo sugestywne!
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  2. Doskonale napisana recenzja!, aż kusi, by ponownie sięgnąć po tę powieść Fitzgeralda! Przypomniałaś mi Aniu wiele szczegółów, które z czasem zatarły się w mej pamięci, a cytowane fragmenty przemówiły na nowo pięknem języka. Twoja fascynacja pisarzem trwa i to się czuje w tej recenzji:) Aktualnie wypożyczyłam ,,Ostrożnie, proszę!", czeka w kolejce do przeczytania:) Tymczsem pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za budujący komentarz. :)
      Czytałam "Ostrożnie, proszę!" jakiś czas temu. Bardzo ciekawa i nietuzinkowa książka. Polecam! Jest tam sporo ciekawostek i godnych rozważenia myśli, przeważnie melancholijnych. Jak to dobrze, że takie niszowe, bądź co bądź, pozycje trafiają na rynek.
      "Wielki Gatsby" jest wspaniały. Często wracam do tej powieści, żeby po prostu rozkoszować się sposobem, w który została napisana, a który bardzo do mnie przemawia.
      Ja również serdecznie pozdrawiam i życzę pięknego weekendu! :)

      Usuń

Prześlij komentarz